Nieunikniony postęp technologiczny, cyfryzacja, nowości elektroniczne, pęd cywilizacyjny, rozwój sztucznej inteligencji. Wydawałoby się, że są to wyznaczniki obecnych czasów, ale czy dla wszystkich? Chyba nie. Będąc raczej w mniejszości, przyzwyczajona do tradycyjnych rozwiązań, pisma ręcznego, szelestu kartek odczuwam pewnego rodzaju zagubienie.
Zagubienie to, towarzyszy mi w trakcie podróży po Japonii, czyli kraju należącego do czołówki rozwoju gospodarczego świata. To stąd wywodzą się najszybsze pociągi, niezliczone gry i postaci z bajek i anime, które swoją sławę miały już w latach 80-tych ubiegłego wieku. Przechadzając się po tokijskiej dzielnicy Akihabara, nazywanej elektronicznym miasteczkiem, czy Dotonbori, dzielnicy w Osace znanej ze świecących banerów, wydawających różnorakie dźwięki i ruszających się sztucznych, wielkich krabów na witrynach, czuję przebodźcowanie. Jest to z jednej strony coś niesamowitego, bo chciałoby się chłonąć wszystko, każdym zmysłem, ale z drugiej strony, człowiek może sobie uświadomić jak niewiele znaczy w stosunku do tego, co go otacza. Dodajmy do tego las wieżowców i ilość ludzi, którą można porównać do mrówek robotnic.
Ok, pierwsze wrażenie i zetknięcie z kulturą azjatycką. Może nieco przesadzam i nie byłam na to przygotowana. Ale analizuję dalej. Podróżując tokijskim metrem, razem z partnerem robimy konkursy – kto pierwszy zauważy Japończyka bez używania telefonu lub nieśpiącego – ten wygrywa! Konkursy nie były łatwe do wygrania. Nawet zatłoczenie w wagonach metra nie przeszkadzało, aby jedną dłonią trzymać się poręczy, a w drugiej przewijać ekran smartphon’a. Owszem, zdarzały się wygrane, lecz były one naprawdę sporadyczne. Jeśli zdarzyła się osoba, która nie przeznaczała czasu w podróży na posługiwanie się urządzeniem elektronicznym, była to osoba czytająca książkę lub popularne japońskie komiksy. Och, co za ulga!
Spanie w środkach komunikacji nie wydaje się czymś dziwnym, lecz w Japonii jest ono bardzo popularne. W ten sposób ludzie wykorzystują swój cenny czas. Niczym zaskakującym się widoki osób dobrze ubranych, z teczką lub plecakiem, których dress-code wskazuje na pracę korporacyjną, którzy łapią drzemkę na chodniku, w przejściu podziemnym w metrze, czy przy stoliku w Mcdonaldzie. Są to tzw. salaryman, czyli pracownicy umysłowi, którzy wykazują ponadprzeciętną lojalność wobec pracodawcy, pracując ponad wymagany czas pracy, dążąc do osiągnięcia perfekcyjności w tym, co robią, zazwyczaj kosztem życia prywatnego, zdrowia, a nawet życia. To właśnie z Japonii pochodzi karoshi, czyli zjawisko nagłej śmierci w wyniku przepracowania i stresu.
Może czepiam się i nie doceniam pracowitości i perfekcyjności Japończyków? Dlatego przejdę do bardziej przyjemnego tematu, czyli jedzenia w Japonii, a raczej sposobu jego zamawiania. Pierwszy posiłek w Japonii po przylocie – śniadanie w typowej restauracji śniadaniowej. Przy każdym stoliku tablet, poprzez który zamawiamy potrawy. Nie ukrywam, że było to dla mnie nieco trudne, aby wybrać danie z poszczególnych opcji (było ich naprawdę dużo), więc proszę kelnerkę o pomoc, pytając się czy mogę u niej bezpośrednio dokonać zamówienia. W sposób uprzejmy wytłumaczyła i pomogła, klikając po tablecie niczym w tetrisa, lecz bez możliwości złożenia zamówienia w inny, tzn., tradycyjny sposób. Myślę sobie, że może tylko ta restauracja „rządzi się” tabletowym zamawianiem, ale nie. Jest to metoda zmawiania posiłków, w większości restauracji, knajp itp. (oprócz street-foodów, czy małych punktów gastronomicznych). Całkowitym „odczłowieczeniem” w restauracjach stają się roboty przyjmujące zamówienia. Nie wspominam o tym dlatego, że nie podoba mi się wprowadzenie tego rodzaju elektronicznych rozwiązań, gdyż m.in. z pewnością przyspieszają czas realizacji zamówienia, ale wspominam to, mając na uwadze zupełnie inny aspekt – zanikanie relacji interpersonalnych nawet przy takiej czynności, jak zamawianie posiłku. Wydawałoby się, że są to tak zwykłe i proste czynności, w których roboty mogą zastąpić człowieka, ale czy faktycznie chcemy ograniczyć relacje z innymi ludźmi, pozbawiając je nawet drobnych gestów, słowa „dziękuję” za smaczny posiłek, czy innych niewerbalnych przekazów?
Jeszcze bardziej dobitnym przykładem są restauracje/bary z pojedynczymi stanowiskami do jedzenia, które są oddzielone od siebie ściankami tak, aby spożywający posiłek nie widział sąsiada. Co więcej, oprócz tego, że posiłek zamawiany jest na tablecie (co w zasadzie nie powinno już budzić zdziwienia), wydawany jest on niczym w więziennej celi. Kucharz będący po drugiej stronie ścianki otwiera niewielki otwór i wysuwa zamówiony posiłek, po czym szybko zamyka, aby nie naruszyć prywatności spożywającego, który zazwyczaj czeka na posiłek trzymając w ręku smartphon’a. Wymarzone miejsce dla introwertyków, ale czy faktycznie zmierza to w dobrym kierunku? Oczywiście są to wybrane przeze mnie przykłady i nie jest tak, że w każdej restauracji, knajpie, barze spotkamy się z takim sposobem zamawiania i serwowania posiłków, gdyż istnieją również tradycyjne miejsca. Chodzi tutaj o przedstawienie trendu, który ma miejsce oraz odczuciach i przemyśleniach, które się przy tym pojawiają.
Niewątpliwie, zetknięcie z kulturą japońską jest dla Europejczyka czymś niesamowitym i odmiennym. Będąc w Japonii na pewno spotkałam się z uprzejmością, życzliwością, chęcią pomocy, ale też z umiejętnością zachowania prywatności i nienaruszania cudzej strefy prywatnej. Wszechobecny porządek, wysoki poziom kultury i poziom zorganizowania jest nieoceniony. Druga strona medalu, która narodziła się w mojej głowie to pęd technologiczny, który mknie niczym shinkansen i dociera w różne zakątki i sfery człowieka. Czy z korzyścią dla społeczeństwa? I tak i nie, bo z jednej strony mamy do czynienia z naprawdę rozwiniętym krajem, a z drugiej takie zjawiska jak salaryman czy karoshi. Jestem też ciekawa, co mnie zaskoczy podczas zwykłego zamawiania posiłku w Japonii za kilka lub kilkanaście lat. 😊
Autor: Sylwia Posiadała
Niniejszy tekst stanowi własność Sylwii Posiadała i objęty jest ochroną prawa autorskiego, jako własna twórczość literacka, co do której autorka zastrzega sobie wszelkie prawa. W związku z powyższym, treść ta nie może być publikowana, kopiowana, rozpowszechniana lub wykorzystywana w jakikolwiek sposób bez pisemnej zgody autorki.
Zostaw komentarz