Jest taki żart – ten z cyklu czarnego humoru – że pierwszy mąż jest jak pierwszy naleśnik – zawsze do wyrzucenia. Niezbyt zabawne, choć coraz częściej życiowe, ale nie trzeba pochylać się nad tematem aż tak, jak nad patelnią, żeby uznać, że jednak niesłuszne. Że stwierdzenie to jest raczej błędne, niedojrzałe, ukazujące brak … umiejętności. Do smażenia naleśników, jak i do tworzenia udanego związku, nie trzeba wybitnych umiejętności. To te umiejętności z rzędu zaangażowania, zachowania i wykazania minimum. Należy więc zadać sobie pytanie, czy wchodząc w związek małżeński, z intencją na całe życie, nie warto wykazać się minimum zaangażowania, wiedzy, umiejętności? … Czy jesteśmy gotowi? Czy wiemy, co robić? 

Naleśniki to banalna potrawa, ale tak możliwie doskonała w swych wariacjach, że aż idealna, stanowiąca standard, którego żaden element nie jest do wyrzucenia. Ci, którzy choć raz stanęli za kuchennym blatem wiedzą, że nie trzeba być mistrzem z gwiazdkami, żeby usmażyć pyszne słodyczą, czy też intrygujące ostrością, ale niezmiennie pachnące domem naleśniki. Ci, którzy choć raz stanęli za kuchennym blatem, jak Ci, którzy choć raz stanęli przed drugim człowiekiem, wiedzą, że z tych prostych i tanich składników można stworzyć smak życia. Wiedzą to ci, którzy pochylili się nad tematem. 

Zanim wejdzie się w związek warto pochylić się nad tym tematem. Po to, by wiedzieć, jak go usmażyć, jak żadnego nie zmarnować; po to, żeby zdecydować, czy w ogóle trawisz tę kuchnię. Nieprawdą jest, że pierwszy naleśnik jest do wyrzucenia. Prawdą jest fakt, że ich wysmażanie wymaga uwagi i podstawowej wiedzy – od samego początku. Już na etapie doboru składników wiemy, że gryczana mąka nie będzie współgrała ze słodyczą maliny zaś będzie idealna do pełnego żelaza szpinaku. Konieczne jest zastanowić się, czy smakiem mojego życia jest słodko – kwaśny rumiany owoc, czy pełne wigoru żywe srebro. Minimum wyobraźni podpowiada nam, że połączenie tych dwóch przynosi katastrofalne skutki… Mieszanka tych kilku podstawowych, będących w zasięgu każdego z nas, składników to mieszanka cech i zachowań, które stanowią bazę do tego, co zamierzamy stworzyć. Kiedy już z uwagą zdecydujemy się na odpowiadający nam wariant smakowy i wymieszamy pasujące do tego składniki przystępujemy do doboru narzędzi. Tych mamy całe spektrum. Kuszą nas kształtami i zastosowaniami, lecz należy pamiętać, że do wysmażenia naleśników służy jedna – jedyna patelnia. Jeden rodzaj, jedna w domu sztuka, której nie sposób pomylić, której nie zastąpisz żadną inną, która może służyć latami. Ci którzy sądzą, że trudnością jest jej zdobycie są w błędzie. Trudnością jest jej wykorzystanie, prawidłowe użycie. 

Ciepło. Klucz wykorzystania tego narzędzia. Ciepło, którego brak powoduje, że pierwszy naleśnik najczęściej jest do wyrzucenia. Proste. Tylko i aż tyle. Nie usmażymy żadnego naleśnika na zimnej patelni. Mało tego – nie usmażymy go na niewystarczająco ciepłej patelni. Ciepło, gorąc uczuć, intencji. Poziom zaangażowania, od którego można poparzyć dłonie. Te same, którymi rwiemy dopiero co zdjęte z patelni usmażone naleśniki, którym nie sposób się oprzeć … które najlepiej smakują w wersji saute. Dłonie, na które nakładamy obrączki, których nie zdejmujemy do smażenia naleśników, które przypominają nam dla kogo je sporządzamy, z kim je zjadamy. Ciepło warunkuje i gwarantuje wykorzystanie mixu składników. Ogrzanie patelni wymaga czasu, ale czy ofiary? Czy związek musi być złożony w ofierze? … Okazanie ciepła, poświęcenie czasu powoduje, że nie marnujesz ani kropli, smakujesz w każdym z kęsów, też pierwszego naleśnika. 

Jednak nie rzecz w tym także, żeby tylko konsumować. Spożywanie tego, na co się zdecyduje, co stworzyło się z uwagą, z doborem odpowiednich narzędzi, z zastosowaniem odpowiednich wymogów, a nie to, co podano Ci pod nos. Związek to 95% potu i 5% wzlotu. Naleśnik nie byłby tak słodki ani nie byłby tak pikantny gdyby nie uczestniczyło się w jego przygotowaniu. Bez udziału w przygotowaniu nie wiadomo, czy efekt spełnia Twoje oczekiwania. 

Kolejną nieprawdą jest, że przygotowanie, uwaga i zaangażowanie są wprost proporcjonalne do doświadczenia. Nie musisz smażyć setek naleśników, żeby wiedzieć, czego chcesz, albo jak to zrobić. Wręcz przeciwnie – głodny najlepiej wie, czego jemu trzeba. Uwaga ta wyraża Twoje zaangażowanie. Obserwując – reagujesz, reagując – działasz, działając uczysz się na błędach, dochodzisz do perfekcji. A perfekcja nie pozwoli na zmarnowanie żadnej kropli z mieszanki, jaką tworzysz ze swoją połówką. 

Smacznego. 

Autor: Karolina Gorzkowska

Niniejszy tekst stanowi własność Karoliny Iwony Gorzkowskiej i objęty jest ochroną prawa autorskiego, jako własna twórczość literacka, co do której autorka zastrzega sobie wszelkie prawa. W związku z powyższym, treść ta nie może być publikowana, kopiowana, rozpowszechniana lub wykorzystywana w jakikolwiek sposób bez pisemnej zgody autorki.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie publiczny.Wymagane pola oznaczone są *

Jeśli chcesz to możesz używać HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>