1) Została Pani ambasadorem kampanii społecznej Wypisz Wyczytaj, która wskazuje, że czynności te na pozór tak naturalne, zwykłe dla naszego rozwoju i zdrowia znaczą o wiele więcej. A czym dla Pani jest pisanie ręczne i czytanie? 

Pisanie ręczne porządkuje myśli. To właśnie ręcznie pisanie uczyniło mnie pisarką. Od 10 roku życia ręcznie pisałam pamiętnik, a to pozwoliło mi wyrobić sobie styl w znaczeniu nie stylu charakteru pisma, ale stylu literackiego. Na dodatek ponieważ byłam jedynaczką i marzyłam o rodzeństwie, więc… pisałam w zeszycie listy do wymyślonego przez siebie starszego brata, co było takim zaczątkiem literatury. Zresztą lubię listy i to najbardziej te pisane ręcznie, a także ręcznie zostawiane notatki na biurku w pracy czy w domu. Sama do niektórych piszę ręcznie, ale do niektórych na komputerze, bo podobno trudno mnie odczytać. Uważam jednak, że charakter pisma wiele o nas mówi. Zauważam też, że chyba jest on w jakimś stopniu dziedziczny. Mam bardzo podobny charakter pisma do mojego ojca i niezwykle podobny podpis. Im jestem starsza tym bardziej ten mój charakter pisma upodabnia się do pisma taty. Na dodatek mam wrażenie, że mój syn ma charakter pisma podobny do tego jakim pisał jego ojciec. 

Zaś jeśli idzie o czytanie jest ono nieodłączną częścią mojego życia. Codziennie coś czytam. Czytając pracuję, ale i odpoczywam, choć często praca i odpoczynek splatają się u mnie ze sobą właśnie poprzez książkę. 

2) Znakiem czasu, w związku z rozwojem technologii, jest coraz rzadsze sięganie po długopis czy pióro na rzecz telefonu, laptopa, etc. W jakich obszarach życia codziennego funkcjonuje u Pani tradycyjny środek piśmienniczy? 

Zawsze mam przy sobie kalendarz i notes i właściwie to notatki robione ręcznie pomagają mi zapamiętać co mam do zrobienia i nie zgubić się w pędzącym świecie. Bez notesu i pióra wychodzę z domu tylko na spacer z psem. Przy sobie mam zawsze minimum dwa pióra wieczne, ołówek i rollerball, czyli takie pióro kulkowe. A jeśli używam długopisu to tylko z wkładem żelowym, bo pisanie nim przypomina pisanie piórem. Długopisów nie lubię i gdy je dostaję zawsze wynoszę do pracy. W pracy mam swoje pióro wieczne i swój rollerball, którymi podpisuję dokumenty i robię notatki. Noszę przy sobie dwa piórniki, a jeśli idę do teatru i musze mieć mniejszą, elegantszą torebkę to jeden wyjmuję. Nie zmienia to faktu, że zawsze jest w nim pióro i ołówek. 

3) Wielokrotnie słyszy się o niezastąpionej specyficznej relacji z książką w wersji papierowej. Docenia się zapach druku, dotyk papieru, szelest stron. Niemniej sięgamy też po ich młodszych, nowocześniejszych braci – ebooki, audiobooki, którzy nie dostarczają nam tych wrażeń, ale jednak zapewniają ułatwioną formę zapoznawania się z literaturą. Po którą z tych wersji sięga Pani częściej i dlaczego? 

Wolę książki papierowe, bo jestem wzrokowcem. Wiem w której części książki i po której stronie (prawej czy lewej) znajdował się tekst. Dzięki temu szybko mogę do niego wrócić. Mam czytnik Kindle i na pewno jest to wygodna rzecz, bo można mieć przy sobie mnóstwo książek mając tylko mały przedmiot, ale bardzo trudno jest mi pracować pisząc teksty naukowe, gdy mam korzystać z czytnika i formatu EPUB, gdyż pozwala on na czytanie tekstu zwiększając lub zmniejszając wielkość liter, a tym samym gubię się w numeracji stron. Oczywiście mogę na nim znaleźć coś po konkretnym słowie lub frazie, co jest wygodne, mogę stawiać znaczniki itd., ale jednak książka papierowa jest dla mnie bardziej przydatna, bo wbrew pozorom znajduję w niej szybciej to czego szukam. Dlatego przeważnie czytnik służy mi do czytania PDF, w których numer strony się nie zmienia lub książek, których czytanie ma być dla mnie tylko i wyłącznie rozrywką i nie muszę zapamiętywać gdzie co było, gdyż niczego z tej książki nigdzie nie zacytuję. Najczęściej czytnik biorę w podróż i właściwie nazywam go „towarzyszem podróży”. 

4) Jakie skutki zanikającej praktyki pisania ręcznego i czytania książek obserwuje Pani w swoim otoczeniu? 

Przede wszystkim coraz większe problemy z odczytaniem pisma ręcznego. Już nawet się nie staramy, by to robić. Od razu poddajemy się i mówimy, że się nie uda. Tymczasem maszyna do pisania to wynalazek dziewiętnastowieczny. Jako genealożka mam często do czynienia z pismem ręcznym w postaci metryk z ubiegłych wieków i widzę jak często na grupach genealogicznych pojawiają się prośby o odczytanie naprawdę prostych słów i wcale nie napisanych niewyraźnie. Po drugie wszyscy bardzo bazgrzemy. Nieużywany organ zanika, a niećwiczone pismo staje się bazgrołem. Pamiętam z książki „Małgosia contra Małgosia” jak bohaterka przeniósłszy się w czasy Jana Kazimierza napisała coś na kartce i usłyszała: „a pismo masz waćpanna tak wyrobione jakbyś w uniwersytetach studiowała”. Dzisiaj rzadko kto ma wyrobione pismo, co coraz rzadziej piszemy ręcznie. Na dodatek z reguły pisząc się spieszymy, więc piszemy niewyraźnie z pośpiechu. Potem nawet, gdy chcemy cos ładnie napisać to wychodzi niechlujnie, czego sama jestem przykładem. 

5) Dlaczego chciałaby Pani, aby codzienna praktyka pisania i czytania nie zanikła? 

Jak powiedziała Wisława Szymborska „ludzie głupieją hurtowo, a mądrzeją detalicznie”. Pisanie ręczne spowalnia proces hurtowego głupienia. Czytanie również. Nie głupiejmy! 

6) Gdyby miała Pani zostawić ludzkości pisemną wiadomość do odczytania za 100 lat, co by Pani napisała? 

Jednym z najważniejszych pisanych ręcznie dokumentów (jakie mam w swoim zwariowanym domowym archiwum) są dla mnie listy przodków, ale też ręcznie przez nich pisane życiorysy lub wspomnienia. Pisanie pamiętnika dawno przerwałam, ale od dłuższego czasu zastanawiam się, czy raz w roku np. 1 stycznia nie pisać ręcznie czegoś na kształt życioryso-wspomnienio-analizy tego, co wydarzyło się w ostatnim roku z naciskiem na to, co jest dla mnie ważne i co w mijającym roku odkryłam. Może jeden z takich dokumentów by się zachował i za sto lat komuś do czegoś przydał. Na lekcjach historii uczymy się historii politycznej, a nigdy tego jak żyli ludzie w znaczeniu co ich interesowało, jak spędzali wolny czas,  co zaprzątało ich myśli itd. A dla mnie właśnie to jest najciekawsze. Może i za sto lat znajdzie się ktoś, kogo zaciekawi jak żyli ludzie w czasach, w których żyłam ja? I zainteresuje ich nie to co było w przekazach mainstreamowych, w gazetach, w internecie etc., ale w czyimś prywatnym życiu. 

Próbka pisma

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie publiczny.Wymagane pola oznaczone są *

Jeśli chcesz to możesz używać HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>